Rok 2004 to czasy kiedy Paweł Lisowski był jeszcze początkującym sportowcem stawiającym swoje pierwsze kroki na siłowni. To właśnie siłownia była początkiem wszystkiego. Niemalże dwadzieścia lat wstecz rynek suplementów praktycznie nie istniał, nie było w czym wybierać, czego ze sobą porównywać, by dokonać najlepszego wyboru. Były to czasy kiedy mleczarnie przeżywały oblężenie przez osoby ćwiczące na siłowni. To właśnie tam w ogromnych dwudziestokilogramowych workach kupowało się nieoczyszczoną serwatkę, którą potem dzieliło się na siłowni pomiędzy znajomymi. Wtedy to było traktowane jak solidny „koks”.

W tamtych latach Paweł był instruktorem i obserwując zachowania związane z tymi wielkimi workami serwatki, postanowił zagłębić się w temat suplementacji. Pierwszy suplement, który kupił został przechwycony przez jego kochaną mamę, która z powodu braku wiedzy na temat suplementacji spuściła do w toalecie. No cóż… Brak wiedzy i stereotypy mogłyby wtedy doprowadzić nie jedną osobę do rezygnacji z marzeń.

Paweł mimo wszystko nie poddawał się, każde kolejne zakupy jakie popełniał, skrupulatnie chował przed mamą w obudowie komputera stacjonarnego. Systematyczna suplementacja w połączeniu z regularnymi treningami okazała się strzałem w dziesiątkę i na własnym przykładzie dowiódł, że odżywki w połączeniu z treningami i dietą dają świetne rezultaty! Dzięki temu Paweł już w wieku dziewiętnastu lat zdobył mistrzostwo w wyciskaniu sztangi!

Rok 2005 przyniósł w życiu Pawła ogromne zmiany, to właśnie wtedy powstała jego pierwsza, wymarzona firma. Marzenia się spełniały, ale jak to zwykle bywa na początku takiej drogi, pojawiły się problemy – o których świat zwykł mówić, że „szczęścia nie dają” – mianowicie były to pieniądze. Z ich nadmiarem jest ciężko, ale kiedy ich brakuje, jest chyba jeszcze gorzej. Paweł pełen motywacji wraz ze swoim kolegą Grześkiem postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i samemu urządzić sklep. Pierwszym krokiem było zbudowanie regałów sklepowych na wzór wypatrzonych w jakiejś starej zabytkowej budce. Powstałe z płyt, amatorsko skręcone regały stanowiły już oryginalne wyposażenie wymarzonego sklepu. W komisie meblowym zakupione zostało biurko i tym sposobem spełniło się Pawła marzenie – powstał jego własny sklep z suplementami diety! Tylko półki były trochę jakby puste…

Pierwszych zakupów Paweł dokonał w hurtowni, której reklamę znalazł w gazecie kulturystycznej. Ostatnie pieniądze przeznaczył na niewielką ilość towaru, która była początkiem czegoś wielkiego… W prawdzie do zapełnienia półek powinien zakupić co najmniej dziesięć razy tyle co było, lecz wyszedł z założenia, że lepiej zacząć działać małymi kroczkami, niż nie zaczynać w ogóle.

Czas mijał bardzo powoli, firma z uwagi na brak kapitału i wiedzy rozwijała się małymi kroczkami, a mimo tego nie obyło się bez przygód. Jedną z dziwniejszych historii jaką możemy Wam przytoczyć była ta, kiedy pewnego dnia, po kilku latach działania sklepu, odwiedził go przedstawiciel innej firmy, który oznajmił, że sklepik powinien znajdować się w innym miejscu. Zaproponował pomoc w przeniesieniu sklepu, gwarantując przy tym, że sklepik nie zostanie zniszczony, a jego właściciel nie ulegnie żadnym wypadkom, które mogłoby się wydarzyć w przypadku, gdyby tego nie uczynił… Paweł nie wyraził zgody i aprobaty na takie działanie, w skutek czego cały towar, który kupował do swojego sklepu został mu zablokowany. Ceny w hurtowni zostały podniesione tak bardzo, że zdecydowanie bardziej opłacalnym było dokonywanie zakupów na Allegro lub u konkurencji, niż bezpośrednio od dystrybutora. Jak się późnej okazało, osobami odpowiedzialnymi za całe to zamieszanie byli przedstawiciele innej firmy zajmującej się sprzedażą suplementów, którzy mieli w planach otwarcie sieci sklepów o takim samym profilu działalności.

Kolejne lata mijały, jedne spokojnie, drugie nieco mniej. Lata pełne przygód i wielu przeszkód… Ale gdyby nie one, nie bylibyśmy w miejscu, w którym właśnie jesteśmy.